Ściany i dach. Podłogi, kilkanaście okien. Metry kwadratowe i sześcienne włożonego wysiłku, pomysłu i serca. Nie wspominając o pieniądzach. Mimo że to budynek który przez kilkanaście tylko tygodni był domem, to jednak jest w nim więcej mnie niż w innych miejscach. I zapewne dlatego tak ciężko się z nim rozstać, tak kłuje myśl o tym że wypełni się on innymi głosami, zapachami, dźwiękami.
A najbardziej ciąży myśl, że to kolejna rzecz, dla której jestem siłą sprawczą, która dzieje się na moje własne życzenie.