Zanosząc się kaszlem z trudem wtaczam się do łazienki. Czuje że się duszę. Mój organizm jest chyba podobnego zdania bo zawartość żołądka wyrusza w drogę powrotną. Napis Cersanit rozmazuje się przed oczami gdy wilgotne dłonie próbują złapać oparcie i podnieść mnie ponownie do pionu. Udało się i po kilku krokach z trudem zwalam się na łóżko rozpalony jak piec hutniczy. Przez najbliższe godziny niezwykła mieszanka snów i omamów otula mnie do snu.