Tak to jest. Napisałem o niej kilka słów. Całkiem miłych słów w moim mniemaniu. Napisałem a ona wzięła i sobie poszła. Poszła jakbym zrobił jej coś złego, jakbym skrzywdził ją każdą napisaną literą, każdym przecinkiem i każdą kropką.
A przecież chciałem dobrze, chciałem żeby zrobiło się jej miło. Chciałem, ale wyszło jak zwykle. Taki parszywy już ten mój los że tak najczęściej się dzieje. Ale czy to powód żeby nic nie robić ?
Teraz siedzę i się gapię. Gapię się w migający kursor a moje myśli przebiega wciąż ta jedna prośba.
Weno wróć. Wróć proszę.