Jak przestaszony bezpanski pies snuje sie po ciemnych uliczkach osiedla. Cyfry na zegarze nieublaganie zblizaja sie do polnocy. Konczy sie dzien ktory uparl sie zeby nie przyniesc mi nic dobrego.
Mowia „usmiechnij sie, jutro bedzie lepszy dzien”. Nie, ten wcale lepszy nie bedzie. I najgorsze jest to, ze sam jestem sobie winien. I najgorsze jest to, ze nie potrafie nic z tym zrobic.
Za kilka chwil sie poloze obok niej i bede rozmyslal jak moglobybyc, gdybym tylko byl inny…