Gdy przeczytacie te słowa, to już będzie po niej, będzie już po tym wszystkim o czym poniżej napisze.
Dla mnie ona właśnie trwa. Ostatnia niedziela z żoną, ostatni dzień spędzany wspólnie. Od wczoraj mam już podpisaną umowę wynajmu mieszkania do którego jutro się przenoszę, które od jutra stanie się moim domem. Za kilkanaście minut zaczynam pakować swoje rzeczy…
Mam dosyć mieszane uczucia. Sam w sumie nie wiem co czuje. Generalnie jest mi źle, choć wiem, że to co się dzieje dziać się musi i że to wszystko jest moją winą, winą tego jaką drogę obrałem. Że to konsekwencja moich wyborów; powrotu do romansu, tego że kocham oprócz niej jeszcze inną kobietę, że kocham M. Również moich ciągot do samotności, do życia samodzielnego, do niezależności.
Tak więc idę dalej tą drogą, starając się być konsekwentny.