Po weekendzie

To był pierwszy od dawna wspólny weekend z żoną w domu. Z ambitnych planów na „to do” niewiele zostało. Zamiast wielkiego szaleństwa z wiertarką, wkrętarką i wycinarką zrobiłem tylko kilka mniejszych prac.

Za to w niedzielę nieprzyzwoicie uwaliłem samochód objeżdżając każdą polną drogę w okolicy i polując na sokoły (z aparatem oczywiście). Wieczór minął na znieczulaniu się srebrną tequilą u kumpla do którego zostałem zawieziony a potem odwieziony.

Ot, taki sobie weekend. Niby całkiem miło spędzony. A jednak w środku wciąż coś nie daje mi spokoju, wciąż coś gniecie i nie może znaleźć swojego miejsca.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Wszystko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *