Nie różni się wiele od dni poprzednich. W zasadzie nie ma o czym nowym napisać. Bo czy jest po co pisać o ponad 2h „kłótni” smsowej z której jedynym pożytkiem jest to, że nie dałem się złamać i podejść zarzutami bez pokrycia ? Czy jest po co pisać o tym, że „nigdy” okazało się jednak trwać nie tak długo ?
Każda rana się kiedyś zabliźni jeśli zostanie odpowiednio opatrzona. Przestanie boleć, ale blizny dalej będą przypominać nam o tym, w jaki sposób ten ból został zadany. Tylko czy znajdziemy w sobie siłę, żeby spróbować, zaryzykować jeszcze raz ?