Ostatnie kilkanaście minut minęło mi na przeglądaniu moich starych notek. Takie przypominanie sobie drogi, jaką do tej pory przeżyłem od początku pisania tego bloga, a więc od chwil poprzedzających moje wyprowadzenie się z domu. Pewnie przeczytałbym wszystko gdyby nie to, że za chwilę czas się zbierać. Jadę na kolejną rozmowę z żoną. Dziś na „tapecie” ma pojawić się temat tego, dlaczego z mojego punktu widzenia to tyle trwa. Czyli generalnie będzie pewnie ciężko, choć i w tej materii zdarzały się miłe zaskoczenia. Ale wole się nastawić na „źle”. Zwłaszcza że jestem nie w formie. Zmęczenie objawiające się cieniami pod oczami. Zmęczenie i brak koncentracji. To chyba nie najlepsza mieszanka. Chyba że ma być wszystko jedno co się powie…
A stare notki ? Przypominają jak się motałem te 60-70 dni temu. Niestety, po tym wszystkim co przeżyłem niewiele się zmieniło. No, może moje notki są mniej „poetyckie”.
I to co się mi rzuciło w oczy – jak spadałem w dół żyjąc nadzieją, że wszystko się uda w miarę szybko rozwiązać. Szybko i jak najmniej boleśnie dla innych.
Nie udało się.