Polskie drogi

Był kiedyś taki serial. Ale ja nie o nim.

Polskie drogi, przynajmniej zdaniem kierowców, odbiegają znacznie od dróg europejskich. Najczęściej różnica tkwi w ich nawierzchni. Szczególnie w przypadku dróg lokalnych, bocznych. Połatane i to wielokrotnie. Drugim ich „symbolem” są najczęściej drzewa. Drzewa rosnące tuż przy poboczu, według wielu relikt czasów, gdy sadzone były one dla ochrony drogi przed zawiewaniem na nią śniegu, gdy były wyznacznikiem ich przebiegu. Dziś potępiane jako jedno z największych zagrożeń dla kierowców, których dziesiątki giną corocznie rozbijając na nich swoje samochody….

 

Polskie drogi, to również drogi naszych podróży. Nas, Polaków. Nie da się sfotografować drogi, jaką przez ostatnie lata najczęściej poruszaliśmy się jako naród. Bo ciężko sfotografować powietrze. Można sfotografować ich ostatnie odcinki – stworzone ludzką ręką przyczółki gdzie nieuchwytny szlak przybiera swoją materialną i twardą (choć to najczęściej zależy od umiejętności pilota) postać. Drogi naszych wyjazdów i drogi naszych powrotów. Rozbudzanych nadziei, życiowych sukcesów, cierpkich porażek.

 

Jako naród katolicki, chrześcijański, o jednym największych w Europie odsetek wiernych, posiadamy jeszcze jeden rodzaj „polskich dróg”. Ich całkowita długość jest zapewne znacznie mniejsza od dróg dla samochodów, choć ciekawie mogłaby wyglądać konfrontacja ich długości z… autostradami. To drogi skłaniające do refleksji, do spojrzenia na własne życie, na własne czyny. Każda ma inny standard, inną nawierzchnię i innych podróżnych. To drogi, które przebywamy już od dwudziestu wieków podążając śladem Jego Syna.

 

(zdjęcia autora)

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Wszystko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *