To miał być spokojny wieczór. Po niezwykłym tygodniu, bardzo miłym choć dosyć mocno „gonionym”, po również dosyć intensywnej sobocie (choć przedpołudnie było leniwe) to miał być dzień spokoju, wyciszenia się i odpoczynku.
Ale nic z tego nie wyszło. Jest 22:41 a ten dzień kończy się nerwami, dołem i szybkim stukaniem po klawiaturze telefonu. Dziesiątki słów przepływają przez eter w poszukiwaniu zrozumienia o które dziś ciężej niż zwykle.