Dzień 56 czyli koniec laby…

No i się kończy. Siedzenie w domciu i nic nie robienie (choć temu co było daleko do nic nie robienia). Jutro do pracy czas wrócić. I to od razu wyjazdowo. Dobrze że na jeden dzień tylko.

Ze zmian „pozytywnych” – mogę odpocząć trochę od rodziców; małżonka wyjechała do dalszej rodziny na tydzień więc mogę sobie pogospodarzyć w domu. Choć na razie nie miałem jeszcze na to zbyt wiele czasu.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Wszystko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *