Otwieram, ale bez swojej dziewczyny. Dziś sam. Wraz z samotnymi w sieci. „Samotność w sieci”. Jak można podzielić taki film na dwie części ? Film znacznie słabszy od książki. Ale gdy się nie ma co się lubi…
Otwieram butelkę czerwonego chilijskiego (nauczyłem się od M) i skrajam trójkąt sera brie (nauczyłem się od żony). Tak, ja też trzymam butelkę czerwonego wina….
Pamiętam jak pierwszy raz czytałem tą książkę – pochłaniałem ją jak kanapkę z serem – bez przerwy na zaczerpnięcie oddechu. Miałem się wtedy przespać – 9 godzinny lot z NY skrócił noc do połowy, ale nie mogłem od niej oderwać oczu.
Weekend upływa pod znakiem romantycznych historii (o ile „Samotność w sieci” można za taką uznać). Wczorajszy wieczór upłyną pod znakiem jednego z moich ulubionych filmów (nietypowo jak na faceta); „Bezsenność w Seattle”. Chyba wyrosłem z tego romantyzmu. A może właśnie do niego wracam ?
Tak zupełnie dygresyjnie to dzisiaj mija trzeci tydzień odkąd nie mieszkam w domu. Niby dużo, niby nie wiele. Zależy jak się spojrzy, zależy kogo się posłucha. Punkt widzenia. Z tej okazji wychylam kolejną lampkę czerwonego chilijskiego. Ile butelek przyjdzie mi jeszcze osuszyć ?
I „Samotność w sieci”. Jakże bliska mojemu sercu. Nerwowe uderzanie w czarne klawisze z białymi znakami by przenieść swoje emocje gdzieś na drugi koniec za pomocą bezdusznych praw fizyki. Ścieśnianie uczuć w słowach wyświetlanych na ekranie. Zatrzymywanie czasu gdzieś w środku nocy by korzystając ze zdobyczy techniki nerwowo przelewać myśli i wysyłać je w przestrzeń z miejsca zwanego „gdzieś”….
Paryż, Nowy Jork… Miejsca gdzie chce się wrócić. Gdzie chciałbym wrócić…
Są też wcześniejsze wspomnienia. Ukradkowe spoglądanie w bok by patrzeć na nerwowo przygryzany koniuszek wskazującego palca gdy oczy przesuwają się po znakach wyświetlanych na monitorze…
Wlewamy w nasze serca takie historie nie zdając sobie sprawy czasami, jak blisko naszego życia się one wydarzają. Że wystarczy wyciągnąć dłoń by ich dotknąć, zakosztować… Wystarczy oprzeć dłonie na biurku i zbliżyć palce do klawiszy….
„Samotność w sieci”… Dziękuję, że ta historia została dla mnie odkryta. Cieszę się, że mogłem ją pokazać M. Wspomnienie tych słów; „Dzieki Tobie przez te dwa dni bujam w obłokach i śnię o gwałtwonym uczuciowym powikłaniu” jest zawsze bliskie mojemu sercu.
Butelka się powoli kończy. Chyba czas i ten dzień skończyć. Tą niedzielę. Będzie mi jej szkoda. To była dobra niedziela. Miła. Miło spędzona.