Nie lubie tego dnia. Święto komercji pod przykrywką uczuć. Okazja do wciśnięcia ludziom setek baloników w kształcie serca, miśków i tony róż. A kochać trzeba cały czas. Każdego dnia, każdej godziny i minuty. To jak ze świętem kobiet; można robić miłe gesty, ale powinny być zwieńczeniem, wisienką na torcie, a nie wymuszonym działaniem bo akurat jest „święto”. Kocha się nie od święta.
Przy „okazji” dzisiejszego dnia postanowiłem sięgnąć pamięcią do ubiegłego roku i sprawdzić jak wyglądały tamte Walentynki, co wtedy pisałem. Nie spodziewałem się tego co znalazłem. Nie spodziewałem się że tak one wyglądały.
To było dopełnienie. Dopełnienie dnia, tego dziwnego dnia. Dnia przepełnionego myślami dobrymi i tymi złymi. Dnia spadania i dnia wznoszenia, choć tego pierwszego było zdecydowanie więcej. Dnia kiedy to co ważne umknęło a to co nieważne takim się okazało.
Skończył się już. Ciekawe jaki będzie następny.