Co jakiś czas rzucały mi się w oczy. Gdzieś po drodze między frytkami a mrożonymi warzywami. Marzły już od kilku tygodni pamiętając jeszcze upały ostatniego lata. Dziś mnie naszło żeby się nad nimi zlitować, mimo że patrząc za okno w tych krótkich chwilach gdy otwierałem zamrażalnik straciły już zapewne nadzieję na skonsumowanie w tym roku.
Były dobre. Śmietankowo-śmietankowe.