To były trudne dni. Nic przez nie nie wyglądało tak jak miało. Może poza udanym zakończeniem opowieści o propozycji. Za mną 2 mecze półfinałowe, kilka wypitych piw, złamanie diety, które być może zostanie zrekompensowane przez kolejną dawkę stresu.
Za kilka godzin, raczej mniej niż więcej, wyjadę z tego miasta zabierając ze sobą niewyspanie, rozhuśtane emocje, szał myśli niespokojnych i jedno mocne postanowienie, które mam nadzieję przetrwa próbę podróży i najbliższych dni. Czuję się jakbym ruszał w drogę, która będzie trwała dłużej niż te kilkaset kilometrów.
Żegnajcie łodzianie. Mimo że mnie odmieniło, to nie będę za bardzo tęsknił do Waszego miasta.