Miał być wyjazd. „Firmowy”. Znaczy nie tyle organizowany przez firmę, ale w kręgu ludzi z pracy. Od dwóch lat pojawiające się głosy mówiące o tym, żeby powtórzyć nasz ostatni, słynny wyjazd, sprawiły, że postanowiłem zorganizować wreszcie w tym roku kolejny. Wybrany został termin, zarezerwowane schronisko. Lista liczyła 30 osób.
Na 4 dni przed planowanym wyjazdem skurczyła się do 13 osób z których część też straciła zapał do tego, żeby gdzieś jechać. Nie pozostało nic innego jak całą imprezę odwołać.
Niech ktoś jeszcze spróbuje zapytać „Kiedy gdzieś jedziemy ?”. Zatłukę.