Skończyłem jego kolejną książkę. Historia, którą najlepiej czyta się jednym haustem. Książka, która nabiera innego sensu, wymiaru, gdy czytana jest przynajmniej dużymi fragmentami. Pozwala to słowom poruszyć wystarczająco dużą ilość neuronów aby mózg zaczął się zastanawiać nad ich prawdziwym sensem, nad myślami które one przenoszą.
Zastanawiałem się dlaczego tak wiele osób sięga po jego książki. Co tak ciągnie do jego słów i myśli ? Przedstawia on sposób, w jaki zapewne duża część jego czytelników chciała by żyć. Sposób w jaki chcieli by iść przez życie, z podniesioną głową stawiać czoła kolejnym przeciwnościom. Sposób w jaki chcieli by kochać i być kochanymi. Jak chcieli by odkrywać swoją własną tożsamość, swoje własne jestestwo.
Ale się boją. Boją się podjąć walkę, stanąć na barykadach własnego umysłu czy serca. Boją się sprzeciwić stereotypom, temu wszystkiemu co w nas wpajano jako normy i zasady, dzięki którym będziemy szczęśliwi.
Sięgają więc po jego książki by przeczytać o tym jak można żyć sami nie robiąc ze swoim życiem nic.
I nie twierdzę że ze mną jest inaczej. Ale wiem, że jego książki skłaniają mnie do przemyśleń i refleksji. I będę je czytał dalej a potem sięgał po innych autorów by wciąż burzyć i odbudowywać moją świątynię na nowo.