Długo zastanawiałem się, jak ubrać w słowa to, co się wydarzyło w poniedziałek. Rozmyślania o tym jakich szczegółów użyć doprowadziły mnie do wniosku, że najlepiej żadnych. Bo i po co ?
Poniedziałek dobrze podsumowała M na swoim blogu; rozstaliśmy się – fakt. Zrobiliśmy sobie przy tym dużo krzywdy – fakt (to dla tych co tam nie zaglądają)
Bilans ? Troje zranionych ludzi (tak, troje). Nieokreślona liczba wylanych łez. Zawiedzione nadzieje, odkryte kłamstwa, złamane obietnice i przykre słowa. I wszystko jednego dnia który zaczął się w dobrych, pogodnych nastrojach.
Nie lubię poniedziałków.
Teraz czas ruszyć w dalszą drogę bez zbytniego oglądania się za siebie zostawiając w pamięci to, co było najlepsze a wymazując złe chwile. Zrobić podsumowanie, wyciągnąć nauki i żyć. Żyć pamiętając, bo zbyt wiele się nauczyłem o sobie by to stracić zapominając.