Nie, nie moje. Żony. Wczoraj pojechała na imprezę do znajomych, którzy też świętowali. Miała zamiar przełamać jeden ze swoich lęków z młodości. Chciała żebym to zobaczył. Ale ja zdecydowanie nie miałem ochoty jechać.
Wiem że go przełamała. Chyba powinienem być z niej dumny.
M przeżywa trudne chwile. Poranna i przedpołudniowa wymiana smsów zakończyła się na „Chcę zostać sama”. Martwię się.
Czekam w domu na żonę żeby złożyć jej życzenia. Dla zabicia czasu zrobiłem trochę porządków; umyte schody, podłoga w kuchni i łazience. W końcu to wciąż też mój dom. Mimo że w nim nie mieszkam.