Nie, ta notka nie będzie o tym słynnym punkcie u kobiety, co to podobno jest mitem (jak to szacowani naukowcy podobno ostatnio stwierdzili). Mimo że do tytułu zainspirowała mnie pewna kobieta swoją notką.
Czasami zdarza mi się spędzać trochę czasu w rozjazdach. Tak jak dziś. Najczęściej są to wypady służbowe do stolicy. Tak jak dziś. Pociągiem. T….W czasie tych podróży nieodzownie towarzyszy mi „mobilny Internet”, bo kontakt jakiś ze światem mieć trzeba no i jakieś zajęcie w podróży. I wszystko jest fajnie, póki na wyświetlaczu pokazują się tytułowe „trzy gie” dające nadzieję na w miarę bezbolesne korzystanie z tegoż Internetu. Niestety gdy „trzy gie” zamienią się w jedno „E” to już zaczyna być kiepsko. Ale dramat zaczyna się wtedy, gdy wszystko znika i pojawia się wykrzyknik…Wtedy pozostaje się zdrzemnąć. XXI wiek, a człowiek nawet na „trzy gie” w czasie całej podróży nie może liczyć…