Zaniedbałem ostatnimi dniami pracę nad sobą. Zostało mi to wytknięte. I słusznie. Miałem zrobić kilka rzeczy przybliżających mnie (przynajmniej takie jest założenie) do jakiś dalszych decyzji, do robienia kolejnych kroków do przodu. A ja stanąłem w miejscu. Skupiłem się na czerpaniu z chwili zapominając, że ona nie może trwać w nieskończoność a każda jej kolejna minuta niesie komuś udrękę i cierpienie. Zapomniałem, że nawet Ci, którzy korzystali z niej ze mną też cierpią czekając aż ruszę się z miejsca.
Czas to zmienić. Od dziś. Od zaraz.
Choć nie wiecie że to napisałem – wybaczcie.