Gdy człowiek wpadnie w wir i zaczyna tonąć ulega panice i usilnie próbuje walczyć. Jednak chaotyczne machanie rękami sprawi tylko, że straci nadaremnie siły a i tak otchłań go wciągnie.
Aby wydostać się na powierzchnię powinien spokojnie pozwolić by otchłań ściągnęła go do dna i wtedy zebrać wszystkie siły, jak najmocniej się od niego odbić i popłynąć w górę unikając miejsca, gdzie wir go wciągnął….
Tylko czy starczy mi powietrza….? Czy starczy spokoju i determinacji, żeby wytrzymać drogę w dół i nie spanikować…? Czy dno nie okaże się być za głęboko uniemożliwiając powrót na powierzchnię….?