Być przyczyną

Nie jest łatwo być przyczyną, dla której ludzie są nieszczęśliwi. Dla której zatrzymują swe życie i czekają. Czekają na to, co się stanie dalej, jakie decyzje „przyczyna” podejmie. A „przyczyna” nie wie, co zrobić ze swoim życiem, jak je odbudować. Nie wie, czego tak naprawdę chce od życia, co zrobić żeby być szczęśliwym, jaką drogą pójść.

A oni czekają. Czasem w miejscu, czasem ruszają dalej małymi kroczkami oglądając się co chwile za siebie. Ale czekają. Czekają i cierpią będąc w zawieszeniu, nie mogąc wybrać również swojej drogi, raniąc się wszyscy na wzajem.

Tak, nie jest łatwo być „przyczyną”. Budzić się każdego dnia i myśleć o tych, na których życie się wpływa, których życie od nas zależy. Zwłaszcza komuś takiemu jak ja. I każdego dnia walczyć z pokusą, żeby pójść na skróty i podjąć jakąkolwiek decyzje, byle to się już skończyło, byle każdy mógł pójść dalej, pójść swoją drogą jakkolwiek by ona nie wyglądała. Tyle, że jeśli tak zrobię, to czy będę szczęśliwy ? Czy ta, którą wybiorę, będzie szczęśliwa ze mną ? Jak długo to wytrzymam, tą świadomość że tak zrobiłem ?

Więc budzę się dalej każdego dnia z myślą, że jestem „przyczyną”. I że coś powinienem z tym zrobić. Tylko co ? I ile to potrwa ?

Ale jest coś jeszcze, co mnie trzyma przy życiu – to, że „przyczyna” jest też lekcją dla tych, którzy czekają. Że czekając odkrywają w sobie rzeczy, których nie wiedzieli, że przechodzą ewolucję, zmieniają się. Odkrywają swoje życie na nowo, na nowo odkrywają siebie. I to jest chyba pozytyw. Chcę tak o tym myśleć.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Wszystko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *