Strach

Witaj mój towarzyszu. Nie opuszczasz mnie przez ostatnie dni, choć, wybacz że Ci to mówie, nie jesteś wymarzonym towarzystwem. No ale jesteś. I nie chcesz sobie pójść. Podajesz rękę w nieoczekiwanych momentach. W oczekiwanych też, ale na nie można się przygotować. Te nieoczekiwane są gorsze. Idziesz ze mną już od jakiegoś czasu. I na razie nie zapowiada się, żebyś sobie chciał pójść. A ja Cię mam już dość. Wkradasz się w tak wiele spraw, w tak wiele miejsc. Burzysz moje myśli, zakłócasz rozsądne myślenie. Spychasz w niepewność, w przepaść złych myśli. Mam nadzieję, że uda się wreszcie się z Tobą pożegnać. I że nie będzie to trwało bardzo długo, że uda mi się wreszcie wykrzyczeć że jesteś, wykrzyczeć co mi robisz. I ze wtedy znajdę siłę, żeby Cię pokonać. W jakiejkolwiek postaci będziesz.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Wszystko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *