Co roku przychodzi ten czas, kiedy zaczynają się Święta. W zasadzie przychodzi dwa razy do roku ale te są bardziej wyjątkowe, bardziej podniosłe i rodzinne, pewnie dlatego że zimno, ciemno i lepiej siedzieć na kupie w domu niż szwędać się gdzieś na zewnątrz.
Z tego ich charakteru wynika pewnie to, że jakoś za nimi nie przepadam. Są dobrą okazją żeby przytyć kilka kilo, spotkać się ze znajomymi, ale ta cała atmosfera wokół nich nie działa na mnie dobrze. Ciekawe czy kiedyś mi się to zmieni.