Rozmowa z dobrym przyjacielem przypomniała mi dzisiaj o psychologu. Psychologu, a może w sumie lepiej powiedzieć – o kimś w rodzaju przewodnika a nawet bardziej towarzysza pozwalającego zrozumieć siebie na drodze przez życie.
Przypomniałem sobie moje wizyty jakieś półtora roku temu. Co prawda nie było ich za wiee, ale miały konkretny cel – pomoc miała być doraźna i dotyczyła konkretnego problemu egzystencjalnego.
Teraz znowu wróciła myśl, żeby popracować nad sobą, nad samozrozumieniem. Skorzystać z „lustra” w postaci drugiej osoby z odpowiednim przygotowaniem. Nie jako pomoc doraźna ale jako ktoś kto potowarzyszy mi przez dłuższy czas.
Spodobał mi się ten pomysł.