Dwa dni pracy, dwa dni „odpoczynku”. Spotkania rodzinne nie należą do moich ulubionych form spędzania czasu. Ale tym razem była jedna, mocna wizja podtrzymująca na duchu; perspektywa spokoju we własnym domu.
Tak, te święta były lepsze od poprzednich. Przede wszystkim były.
I tylko waga naburmuszona spogląda spod szafki w łazience. Jakoś nikt nie ma ochoty się nią zainteresować.